Małgorzata Pieńkowska zdominowała TSTJA!
XXXI Toruńskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora rozpoczęły się w piątek 25 listopada 2016 roku
(...)
Jak się okazało, organizatorzy postanowili w tym roku stopniować doznania widzów, najciekawsze wydarzenie artystyczne zostawiając na dzień ostatni. A był nim z pewnością monodram Małgorzaty Pieńkowskiej „Zofia". Tytułowa bohaterka tego spektaklu jest matką, której wojna i polityka w odstępie paru lat zabrały dwóch synów. Jeden zginął w powstaniu, drugiego, który kilka razy w czasie wojny, nie bez fizycznego uszczerbku, wywinął się śmierci, zakatowało UB. Jak można bez ckliwości czy patosu opowiedzieć o doznaniach kobiety, którą dotknęła największa z możliwych tragedii?
Pieńkowska najprostszymi środkami, cicho, spokojnie opowiada o tym, co dzieje się z ciałem Zofii, jak w momentach najstraszliwszych postrzega otoczenie, świat, siebie samą. Nie nadużywa gestów, nie wykonuje żadnych gwałtownych ruchów, pewnym spowolnieniem wręcz pokazuje jak potworne otrzymuje od życia ciosy. I ten wysiłek, który wkłada w konieczność dalszej egzystencji. Bez zmiany kostiumu czy charakteryzacji, na naszych oczach, przybywa jej lat. I wcale nie gra staruszki. Na scenie widzimy przepiękną młodą kobietę, a staruszka jest w niej. Niezwykle urzekający, dźwięczny głos Małgorzaty Pieńkowskiej w miarę spadających na jej bohaterkę ciosów ani się nie podnosi, ani specjalnie nie cichnie. On po prostu traci barwę. Płowieje. Mało która aktorka potrafi tak subtelnie, a zarazem znacząco operować głosem. Ten monodram kojarzy się z solowym koncertem skrzypaczki, która z instrumentu potrafi wydobyć coś, czego patrząc na sam zapis nutowy, nikt by się nawet nie domyślił. I to jest prawdziwe mistrzostwo! Artyzm najwyższej miary. Doceniło te wszystkie subtelne niuanse w grze Małgorzaty Pieńkowskiej jury Związku Artystów Scen Polskich, przyznając jej statuetkę „dla największej kreacji aktorskiej" tegorocznego „festiwalu, festiwali".
(...)
za: teatrdlawas.pl